poniedziałek, 7 października 2013

Górskie przeprawy #2


Nie pierwszy raz wybraliśmy się w góry z dziećmi. Poprzednio także w górskich wędrówkach wiernie towarzyszył nam mountain buggy urban jungle.  Tym razem jednak, dwa lata później, dzieci jest dwoje, starszy ma 3,5 roku i lubi biegać... choć czasem wózkiem nie pogardzi. Uznaliśmy, że bierzemy sprawdzonego urbana i przewozówkę volo, na wypadek, jakby się jednak nóżki zmęczyły. 

I to był błąd... ;) Starszak, jak tylko zobaczył drogę oznajmił, że nóżki go bolą i zażądał wózka. Traf chciał, że mieliśmy ze sobą także volo (w urbanie siedział jego roczny brat). Zatem jak się starszy usadowił w wózku na dole, tak z krótkimi przerwami dotarł w tym wózku na górę (droga nie była trudna, to szeroki i niezbyt stromy podjazd, którym samochodami dowożone jest zaopatrzenie do schroniska). I ku naszemu zdziwieniu, choć pchanie po gruntowej, kamienistej i mokrej drodze do lekkich nie należało, to wózek wykazał się wysoką dzielnością - i dał radę. 
Na koniec starszak w wózku zasnął. 
 








Mimo wszystko jednak wtedy właśnie pojęliśmy decyzję, że potrzebny jest jeszcze jeden wózek terenowy. :D
Na tym wyjeździe volo dzielnie towarzyszyło urbanowi na górskich szlakach i można rzec, że nawet nie ustępowało mu pola. Zwłaszcza, że przez nasze niedopatrzenie, urban zrobił nam niemiłą niespodziankę...  Było w tym sporo naszej winy, bo przed wyjazdem już wiedzieliśmy, że jego opony są w kiepskim stanie. Na szczęście przy pomocy miejscowego serwisu wózków i rowerów za niewielkie pieniądze udało się problem rozwiązać:)