niedziela, 8 kwietnia 2012

Baby jogger city mini cv. maclaren xlr

Baby jogger city mini czy maclaren xlr? Dla mnie odpowiedź jest prosta - zdecydowanie baby jogger. Miałam maca i po kilku miesiącach wymieniłam go na mini, chociaż mac miał kilka cech, których w mini brakuje - regulowane rączki, podnóżek.
A mnie skłoniło do zmiany?
Po pierwsze mac, który lepiej się podbija, jest tym samym mniej stabilny niż mini. Podbijanie mini rewelacyjne nie jest, ale przynajmniej wózek się nie przewraca, kiedy dziecko chce samodzielnie się w nim usadowić - a z macem miałam taki wypadek.
Mini ma też znacznie pojemniejszy kosz na zakupy. Dostęp do niego nie jest rewelacyjny, ale daje się tam wsadzić dużo rzeczy i nie wpływa to na stabilność wózka ani na prowadzenie.
Dodatkowo, mini składa się jedną ręką i zajmuje znacznie mniej miejsca - mac po złożeniu jest długi i nie do każdego bagażnika samochodowego wchodzi.
Mini ma też zdecydowanie większe kółka. Mimo że mac ma amortyzowane wszystkie koła a mini tylko przednie, jednak wielkość kółek sprawia, że mini znacznie lepiej sobie radzi na kostce bauma czy chodnikach. I nie terkocze tak straszliwie ;)
Mini ma pojedynczą rączkę, co dla mnie jest znacznie wygodniejsze niż dwie rączki w klasycznych parasolkach.
Dodatkowo, mini ma wyższe oparcie niż mac, więc dla starszego dziecka, które w wózku sypia będzie wózkiem wygodniejszym.









piątek, 6 kwietnia 2012

Baby jogger city elite vs. baby jogger city mini

Moim zdaniem to układ idealny: na codzienne spacery baby jogger city elite, natomiast do samochodu baby jogger city mini. Oba mają siedzenia podobnej wielkości, rozkładane oparcie, więc w tej materii zapewnią dziecku porównywalny komfort. Elite jest znacznie cięższy od mini, przez duże, pompowane koła zajmuje też znacznie więcej miejsca, więc pakowanie go do auta może być mało wygodne. Mini natomiast mieści się do większości bagażników bez problemu, a w razie konieczności przewiezienia dziecka zapewnia znacznie większy komfort (mniej trzęsie na nierównościach) niż wózek parasolka Maclaren XLR (ma znacznie większe kółka).
Dla młodszych dzieci może być wadą w mini, że wózek ten nie ma regulowanego podnóżka, jednak łatwo go podnieść umieszczając poduszkę między podnóżkiem a koszem na zakupy. Dla starszych dzieci to nie ma znaczenia ;)





Porównanie wielkości tylnych kółek

Oba wózki po złożeniu.

środa, 4 kwietnia 2012

Emmaljunga edge 2004

Budka naciągana do pałąka
Ten wózek w zasadzie powinnam opisać jako pierwszy, ale się nie złożyło. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z wózkami (czyli, jak miał się urodzić synek) nie trafiłam jeszcze na wózkomaniackie fora - i z perspektywy czasu muszę powiedzieć - i bardzo dobrze ;) - tyle innych rzeczy wymagało podjęcia decyzji co i jak - przynajmniej z wózkiem sprawa wydawała się prosta. Wiedziałam, czego od wózka oczekuję - dobrej amortyzacji, pompowanych kół, aby był duszy i obszerny, wygodny dla dziecka. Z marek kojarzyłam emmaljungę, znajomi jeszcze polecali Bebecara, ale emma była czymś, co znałam i słyszałam, że jest dobre. Ceny nowych wózków były zaporowe, więc wiedziałam, że będę polować na używaną. Okazja się trafiła, bo znajomi sprzedawali wózek w dobrym stanie, po dwójce dzieci, nawet kolor był mniej więcej taki, jakiego szukałam. To był zresztą nasz pierwszy dzieciowy zakup ;).
zaczepy siedziska/gondoli w starszym modelu Emmaljungi
W gondoli synek jeździł 6,5 miesiąca, do czasu, kiedy zdecydowanie miał dość tego, że niewiele świata widzi. W domu spał w niej chętnie jeszcze dobre 3 miesiące, mieścił się i było mu wygodnie. Urodził się zimą, więc potrzebna była gondola, która dobrze będzie osłaniać go od chłodu.
Dodatkowo, synek po urodzeniu nie chciał spać w łóżeczku, natomiast w gondoli od wózka spał spokojnie  - myślę, że gondola oszczędziła nam sporo nerwów.
Spacerówka dobrze osłania dziecko od warunków atmosferycznych i sprawdziła się nam kolejnej zimy znacznie lepiej niż dwa x-landery, o czym pisałam wcześniej. Budkę można naciągnąć do samego pałąka.


Zalety wózka

  • Duża, obszerna gondola i spacerówka, w której spokojnie może jeździć półtoraroczne dziecko. Dla malca przyda się reduktor do siedziska spacerówki. 
  • Siedzisko spacerówki przekładane przód tył (jest też model z przekładaną rączką). Daje się przełożyć spacerówkę z dzieckiem na spacerze, choć zapewne w nowszych modelach, gdzie zaczep jest na klik jest to znacznie prostsze. 
  • Rewelacyjna amortyzacja.
  • Bardzo dobrze się prowadzi.
  • Mimo braku skrętnych kół jest bardzo zwrotny - nie miałam z nim problemów w żadnym sklepie. 
  • Można na nim zamontować fotelik maxi cosi, potrzebne sa specjalne adaptery. 
  • Moskitiera wpinana w budkę wózka. 
  • Nie wiem jakie obciążenie kosza producent przewidział ;) - ale wchodzi tam zgrzewka wody mineralnej i spore zakupy. Wózek wtedy co prawda traci nieco manewrowość, ale daje się wrócić do domu. U znajomej w koszu jeździła starsza córeczka, jak się zmęczyła na spacerze ;)


Wady

  • Nie da się zdemontować pałąka spacerówki.
  • Brak podręcznych schowków w spacerówce (w gondoli jest mała kieszonka).
  • Wózek jest ciężki, więc jak ktoś musiałby go codziennie nosić po schodach, to jednak chyba nie byłby zadowolony.
  • Wózek jest duży po złożeniu.

Aktualnie wózek jest u przyjaciół i jeździ nim ich synek - to już czwarte dziecko, które używa tego wózka. Wymiary dodam, jak za jakiś czas wózek wróci do nas - wozić piątek dziecko ;)

wtorek, 3 kwietnia 2012

stokke Xplory



Pierwszy raz zainteresowałam się Stokke Xplory w 2006 roku, kiedy spodziewałam się pierwszego dziecka. Nie kupiłam go, bo wydawał mi się „dziwadłem”, chociaż kolor trawiastej zieleni na długo zapadł mi w pamięci. Czytałam trochę o nim na forach i przeważały straszne opinie od „znawców”, którzy nigdy tego wózka nie użytkowali. Cóż wtedy nie był to mój czas na Stokke.
Wózek ten zmienił znacząco swój design dopiero w 2010 roku. Dotychczas zmiany były naprawdę kosmetyczne, wersja stelaża V1 i V2 niewiele się różnią. Do V3 dodano nowe siedzisko, które totalnie mnie zachwyciło. Ma ono większą, wentylowaną budę, obite plecy, barierkę, która jest zdejmowana, oraz możliwość zainstalowania fajnych dodatków typu Winter Kit. Stelaż V3 ma pomarańczowy hamulec. 
Długo kombinowałam i wreszcie w kwietniu 2011 zamieniłam Bugaboo Cameleon, którym mój synek jeździł od urodzenia (ur. w 2010) na Stokke Xplory w kolorze BLUE.
 Pierwsze wrażenia? Długo zachwycałam się wyglądem. Wózek w wybranym przeze mnie kolorze wyglądał naprawdę elegancko, tym bardziej, że tapicerka budki i pleców zrobiona jest ze specyficznego materiału, miłego w dotyku, który w zasadzie lekko zmienia kolor w zależności od padania światła. Jest to widoczne w niemalże każdym kolorze. Obecnie używam też koloru Purple, który wpada w odcienie od śliwki – jak na zdjęciach katalogowych po biskupi w słoneczne dni. Siedzisko z kolei uszyte jest z grubszego materiału , częściowo o ton ciemniejszego od reszty. Dla mnie ta dwoistość ma swój urok.

Uwaga! W 2011 roku zmieniono sposób mocowania obicia pałąka i materiału, z którego był uszyty. W poprzedniej wersji był naciągany, a ząbkujące dziecko, które postanawiało ćwiczyć na pałąku ugryzienia często zostawiało ślady ząbków na zawsze. Aktualnie materiał jest mocniejszy, mocowany za pomocą suwaka.  
Kosz na zakupy jest bardzo pojemny, zmieści dużo i jeszcze trochę :D Wewnątrz ma pomocną kieszonkę na suwak, a z zewnątrz kieszeń zamykaną na magnes.
Wózek bardzo fajnie się prowadzi, testowałam go zarówno na leśnych ścieżkach jak i w CH. Na kostce brukowej radzi sobie też dość dobrze - trzęsie, ale odnoszę wrażenie, że stelaż absorbuje wstrząsy. W terenie również prowadzi się jedną ręką. Największym minusem jest podbijanie, nie jest złe, ale mam porównanie z Mountain Buggy, który podbija się bez żadnego wysiłku, więc włożenie lekkiego wysiłku przy podbijaniu Stokke jest dla mnie minusemJ
Mój synek aktualnie waży ok. 13 kg, a bez problemu z dzieckiem w siedzisku zmieniam położenie siedziska względem kierunku jazdy. Jedyny minus jest taki, że trzeba zdjąć podnóżek. Jednak po paru razach dochodzi się do takiej wprawy, że w zasadzie jest to nieodczuwalne.  Ostatnio zaczęłam też coraz częściej korzystać z opcji regulacji wysokości siedziska, można je dopasować do niemal każdego stolika w kawiarni. Super wygodna sprawa , szczególnie, że nie każda restauracja/kawiarnia jest przystosowana do małych konsumentów. Regulację tę też przeprowadzam z pasażerem w środku J






Składanie wózka jest dosyć proste, ale nie jest intuicyjne. Trzeba w mojej opinii dojść do wprawy. Zajmuje też dosyć sporo miejsca. Składa się w dwóch częściach, ale można go złożyć też w jednej części z siedziskiem przodem do kierunku jazdy –  zajmuje wtedy  jeszcze więcej powierzchni. Moja koleżanka wozi go w vanie nie składając wcale J
Kupując ten wózek dla siedmiomiesięcznego dziecka w kwietniu 2011r, byłam przekonana, że będę go sprzedawać we wrześniu 2011r. Miałam wrażenie, że dziecko, które ma 92 cm będzie za dużeJ Nic bardziej mylnego. Mój synek spokojnie przejeździł zimę otulony śpiworkiem i miał sporo miejsca. Teraz wózek przyszykowany jest na odbiór lata (Summer Kit już czeka na swoją kolej w szafie).
A tak prezentuje się w nim 4-latka mojej koleżanki.

Wymiary siedziska bez wkładki (model V3):
  • Wysokość: 51 cm,
  • Szerokość : 25
  • Głębokość: 23 cm.

W tym siedzisku moja córeczka (ok. 104cm wzrostu), gdy miała 4 lata spokojnie sobie zasypiała – wózek nic nie stracił przy tym na lekkości prowadzenia, może jedynie podbijanie było słabe.

Gondola

Nigdy nie korzystałam z gondoli w tym wózku, dlatego też nie mogę wypowiedzieć się na jej temat. Wiem, że gondola sprzedawana oddzielnie nie posiada budy. Używamy jednej budki i do spacerówki i do gondoli. Samą budkę, jak wszystkie elementy tapicerki możemy dokupić. Koszt mały jednak nie jest. Dla mnie to minus, gdyż kupując samą spacerówkę jestem zmuszona do późniejszego wyboru gondoli w kolorze spacerówki, aby dopasować budkę. Nie każdemu bowiem odpowiada wersja dwu kolorystyczna. Gorzej jeśli kolor, w którym nabyliśmy spacerówkę już nie jest produkowany, jak to obecnie ma miejsce z kolorami green, blue czy corocznie nowym, limitowanym kolorem. Wtedy pozostaje polowanie na ebay. co.uk lub ebay.de. W Polsce gondolki do nowej wersji trudno „upolować”.
Ważną informacją dla niektórych może być fakt, że nowa wersja siedziska  i gondoli pasuje do stelaży V1 i V2, zaś gondolę i siedzisko z poprzednich wersji spokojnie za zamontujemy na najnowszym stelażu.

Dodatki do wózka

Dodatki są niewątpliwie dużym atutem Stokke Xplory. W zasadzie to piękny Winter Kit w kolorze Purple przyciągnął moją uwagę do tego wózka. Gdy go zobaczyłam po raz pierwszy, na jednej z wystaw Starego Browaru – stał się moim króliczkiem, którego wreszcie złapałamJ. Poniżej wersja limitowana z 2010 roku – white.

Śpiworek – testowałam tylko spacerówkowy. Jest bardzo fajny, ciepły. Idealnie dopasowany do wózka, nie ściąga się, a dziecko nie sygnalizowało dyskomfortu siedząc  w nim.
Kocyk – bardzo fajny i wg mnie ładny. Da się fajnie przymocować do budy, osłonić dziecko gdy śpi, ale na jesień jest za chłodny. To taki lekki kocyk, na cieplejsze wiosenne spacery.

Summer Kit – no cóż, testy jeszcze przede mną. Na razie cieszy moje oko w pudełku.

Parasolka – bardzo łatwo się ją reguluje, fajnie osłania. Jest porządnie wykonana.
Uchwyt na kubek – jest fajnie zamocowany, łatwo go zdemontować. Mi przydaje się zarówno jako podstawka pod kawę, colę jak i uchwyt na telefon. Dodatkowa kieszonka w okolicach rączki, to jest to czego mi w wózku brakuje. Może fajnie by było wrócić do pomysłu z kieszonką na plecach, jak w starszych wersjach?
Torba – fajna, ale ja uważam, że jest wiele toreb w podobnej cenie i  tańszych, które doskonale można wykorzystać.  Mocowanie w miejscu przewidzianym przez producenta wózka jest w mojej opinii mało praktyczne – torba jest na poziomie naszych kolan, a gdy dziecko jest przodem do nas i ma wysunięty podnóżek, to znacznie ogranicza dostęp.

Podstawka dla starszego dziecka – niestety nigdy nie była przeze mnie używana, nie znalazłam też opinii na jej temat.

PramPack – torba, w którą podobno zmieści się 90% wózków dostępnych na rynku. Gdy z niej nie korzystamy, zwija się w mały rulon. Jedna z firm zdecydowała się nawet na wypożyczanie tej torby. 

Limitowane edycje tapicerek:

2011 - Pink sprzedawany w zestawie z parasolką i kocykiem

2012 - Blue Melange sprzedawany w zestawie  z torbą











 Tekst i zdjęcia: Didis, materiały od producenta



poniedziałek, 2 kwietnia 2012

W Szwecji mówią: wózki z Częstochowy są niebezpieczne

Tym razem zamiast recenzji - ostrzeżenie cytowane za Gazetą Wyborczą

PAP
31.03.2012 , aktualizacja: 30.03.2012 22:442





Wyprodukowane przez firmę Nowalex wózki dziecięce, które otrzymały w Polsce certyfikat bezpieczeństwa, są niebezpieczne dla dzieci - orzekł szwedzki sąd administracyjny w Karlstad. Producent zapewnia, że wózki są bezpieczne i zamierza się odwoływać.
Sprawa dotyczy firmy Nowalex z Częstochowy.

Sąd administracyjny w Karlstad oddalił odwołanie jednego ze szwedzkich importerów polskich wózków od decyzji szwedzkiego Urzędu Ochrony Konsumenta, który wcześniej nakazał wycofanie polskich wózków dziecięcych ze sprzedaży w Szwecji. Badania przeprowadzone na zlecenie Szwedów w laboratorium konsumenckim w Danii wykazały, że wózki Nowalex Focus Comfort mogą wywołać u dzieci poważne obrażenia, istnieje ryzyko przycięcia palców, wypadnięcia dziecka lub uduszenia.

Producent wózków Aleksander Nowak powiedział w piątek PAP, że wózki mają ważny unijny certyfikat bezpieczeństwa i są bezpieczne dla dzieci. - Nasz certyfikat jest zgodny z unijnymi normami, jest on ważny do 2013 r., ale jesteśmy w trakcie uzyskiwania kolejnego certyfikatu - powiedział.

Wcześniej podobne wady znaleziono w produkowanym do 31 maja 2010 roku modelu wózka Nowalex o nazwie Focus. Produkt ten posiadał certyfikat wydany przez Polskie Centrum Badań i Certyfikacji, ważny jak podkreślał szwedzki dystrybutor w całej Unii Europejskiej, więc także w Szwecji. Nowalex Focus Comfort miał być ulepszoną wersją wózka Focus. Zdaniem szwedzkiego Urzędu Ochrony Konsumenta polski producent nie naprawił jednak podstawowych błędów.

W postępowaniu sądowym szwedzki dystrybutor polskich wózków, firma Svenska Sma Traed (działająca w internecie pod marką Anna&Axel), próbował bezskutecznie podważyć wiarygodność badań przeprowadzonych w Danii.

Po decyzji sądu administracyjnego szwedzki Urząd Ochrony Konsumenta nakazał szwedzkim dystrybutorom polskich wózków umożliwić ich wymianę na podobny produkt lub zwrot pieniędzy.

Wózki polskiej firmy Nowalex cieszą się popularnością w Skandynawii ze względu na konkurencyjną cenę.

Producent wózków Aleksander Nowak powiedział, że do tej pory jego firma nie odwoływała się od decyzji szwedzkiego Urzędu Ochrony Konsumenta, ale "sprawę znają". - Zażalenie na badania przeprowadzone przez tamtejszy Urząd złożyła nasza klientka, która nasze wózki zbywała na terenie Szwecji. Odwołała się od decyzji Urzędu do sądu administracyjnego - powiedział.

Wyjaśnił, że szwedzki Urząd Ochrony Konsumenta chciał, aby przesłać im wózek do badań. - Wysłaliśmy go, ale po pewnym czasie dowiedzieliśmy się, że akurat ten egzemplarz, który został wysłany, w ogóle nie powinien być poddany badaniom, ponieważ albo ktoś go uszkodził celowo, albo uległ uszkodzeniu w trakcie transportu - powiedział Nowak.

W jego ocenie Szwedzi przebadali go zgodnie z normami, które nie są zawarte w polskim certyfikacie. - Osobiście pojechaliśmy do polskiego biura wydającego certyfikaty, by odniosło się ono do zarzutów Szwedów i uzyskaliśmy informacje, że w normach polskich nie ma takich punktów do badania, które Szwedzi uznali za niebezpieczne - powiedział.

- Niedawno mieliśmy kontrolę, która wyrywkowo wybrała z fabryki wózki, a następnie przesłane one zostały do Warszawy na kontrolę. Czekamy na jej wynik gdyż od tego będzie zależało nasze dalsze działanie. Ale cały czas mamy certyfikat bezpieczeństwa ważny do 2013 r. - powiedział producent. W jego ocenie, działania szwedzkie zmierzają do wypchnięcia polskiej firmy z tamtejszego rynku. - Nasza firma produkuje wózki od ponad 30 lat - dodał.



Link do raportu z testu (ang.)