Zima to trudny czas dla wózków i wózkomaniaczek ;). Nawet miejskie warunki potrafią stanowić spore utrudnienie dla spacerów - chodniki nieodśnieżone, nierówne, ślisko. Zeszła zima była śnieżna, więc stanowiła trudną próbę dla wózka.
Miałam możliwość używać trzech wózków: emmaljunga edge duo combi, x-lander xa i x-lander x1.
x-lander x1 (2008 z budką od xa z 2010)
X1 to najbardziej terenowy model w ofercie x-landera. Ma 4 wielkie, pompowane koła, niezależną amortyzację na każde z nich i regulację twardości zawieszenia. Jednak wózek nie sprawdził się w warunkach zimowych. Powody były dwa: po pierwsze: za duży rozstaw kół. Nie mieścił się pomiędzy zaspami na chodnikach - ciągle trzeba było przedzierać się przez części nieodśnieżone, co wymagało użycia dużej siły.
Dodatkowo amortyzacja, choć ustawiona na najlepsze tłumienie nierówności w zasadzie nie spełniała swojej roli - wózek był za twardy, zupełnie jakby waga dziecka (ok 10 kg) to było za mało, aby amortyzacja zaczęła pracować. Nie mniej wrażenia, jak przednie koła niezależnie do siebie pokonywały nierówności niezapomniane ;), choć w pierwszym wrażeniu - ratunku, koło się złamało!
X-lander xa (2008 z budką z 2010)
Na zdjęciu co prawda jest jeszcze jesienią, a nie w śniegu, ale zaraz wyjaśnię czemu :). To dobry wózek i prowadzi się lekko, ale w warunkach zimowych ujawniła sie jedna wada: tylne koła mają znacznie szerszy rozstaw niż przednie, przez co wózek w zasadzie jest czterośladem. W śniegu to powoduje, że pchanie wózka wymaga użycia sporo siły. Dodatkowo, rozstaw tylnych kół jest spory (67 cm, o ile mnie pamieć nie myli), a najczęściej to okazywało się dużo za szeroko jak na potrzeby nieodśnieżonych chodników, gdzie tylko przechodnie wydeptali wąską ścieżkę. Xa także w zasadzie nie posiada amortyzacji, więc na nierównościach dzieckiem bardzo trzęsło. Xa ma skrętne koła, które, mimo blokady, miały pewien ruch i utrudniały przedzieranie się przez zaspy. Duża budka z 2010 dawała w miarę przyzwoitą ochronę od warunków atmosferycznych.
emmaljunga edge duo combi (2004)
Emmaljunga z tych wózków ma najlepszą amortyzację i na muldach i nierównościach śnieżnych zapewniała największy komfort dziecku: dosłownie płynęła. Dodatkowo dzięki osłoniętym bokom dawała najlepsza osłonę od wiatru i niepogody. Także rozstaw kół ma najwęższy, dzięki temu mieściła się na tej części chodnika, którą między zaspami wydeptali przechodnie: oba x-landery jechały już przez głęboki śnieg, przez co pchanie ich wymagało użycia dużej siły. Emmaljunga mieściła się na styk, ale i tak stanowiło to spore ułatwienie. Poza tym, jako jedyna z tych trzech wózków ma przekładane siedzisko, dzięki czemu w zależności od kierunku wiatru można było siedzisko z dzieckiem przełożyć przód-tył (tak, wymagało to siły i pewnej zręczności ze względu na to, że moja emma ma zaczepy starego typu, nie mniej było wykonalne). Poza tym wózek o nieskrętnych kołach w śniegu radzi sobie znacznie lepiej niż wózek mający skrętne koła, nawet zablokowane.
Zwycięzcą odcinka okazała się Emmaljunga ;)